Joanna, Joaśka, Aśka. Pan Uszatek
(…) To przecież tylko nicość. Jakże takie nic
ma stanąć pomiędzy nami. (…)
S. Barańczak, "Grażynie"
30 maja rano minie rok od śmierci Joasi Rutkowskiej i jej synka Kuby, rok od wypadku samochodowego na drodze do Gdańska, którą jechali na spływ kajakowy, rok odkąd się nie widzimy i nie rozmawiamy ze sobą, rok przemieszczania się Ich obecności stąd w wieczny punkt. Przed paroma dniami zdali swe matury wychowankowie Joasi z Jej ostatniej gimnazjalnej klasy - z Bagateli? Ostatniej nie dlatego, że zginęła, ale że chciała żyć: mieć czas, podróżować, spróbować innej pracy. Wychowawstwo wymagało całkowitego poświęcenia, i może nawet czegoś więcej. Życia czyimiś trudnymi sprawami, czasem nierozwiązywalnymi, bycia za pan brat z bezsilnością. Tu wrażliwość zwykle przechyla szalę z tego, co...