czwartek, 21 listopada

50 lat biologii molekularnej, wywiad z prof. Magdaleną Fikus

magdalena-fikus2

Ola Kozerska: Jak to się stało że pani zdecydowała się na studia biologiczne?

Magdalena Fikus: To jest bardzo głupi powód. Uważałam że jestem zbyt głupia na pójście na studia matematyczne lub fizyczne, gdyż te dwa przedmioty sprawiały mi trudność. Byłam przyzwoitą uczennicą z tych przedmiotów ale absolutnie nie byłam twórcza. Natomiast nauki humanistyczne w owych czasach, ja kończyłam szkołę w roku w którym umarł Stalin i jestem człowiekiem, który stał się dorosły kiedy na świecie panował stalinizm, więc w tamtych czasach studiowanie polonistyki, historii, psychologii, oznaczało studiowanie nauki ideologicznej, a tego ja nie chciałam. Więc pozostawała chemia i biologia, a biologia wydawała mi się i nadal wydaje mi się ciekawsza, ponieważ gdy zna się chemię to można się bardzo dużo dowiedzieć o biologii, a odwrotnie ta zależność nie działa. Uważam, że wybór studiów biologicznych był dobrym wyborem. Pod koniec trzeciego roku byliśmy na praktyce biologicznej w terenie na której były dwie grupy, z których jedna zajmowała się roślinami, a druga obserwacją zwierząt, a nam powiedziano że nieopodal jest taka mała stacja, w której można badać w inny sposób. I ja natychmiastowo wybrałam tę opcję w której było inaczej, gdyż wiedziałam że nie chcę badać ani tych rybek ani tych roślin, a ostatecznie robiłyśmy rzecz równie idiotyczną, bo budowałyśmy z koleżankami rynienkę do której nalewałyśmy wodę, z dwóch stron były elektrody, był do nich podłączony akumulator i miernik natężenia prądu, łowiłyśmy w rzece malutkie rybki i badałyśmy jak rybka reaguje na to gdy włączymy przepływ prądu z którejś strony. To na pewno było głupie, ale pokazuje co mnie wtedy interesowało.

OK: Podczas pani studiów mówiła pani, że odkrywając nowe rzeczy pojawia się coraz więcej pytań. Czy był taki moment w którym nie było już więcej pytań?

MF: Nie. Ja pracowałam w dziedzinie, która mówiąc brzydko była i jest na topie, która jest niewątpliwie wiodąca w tej nauce którą nazywa się molekularność, więc ta dziedzina była świetna, natomiast później, także w życiu człowieka, często rządzą przypadki i podczas pracy magisterskiej badałam zachowania kolonii bakteryjnych i wydzielałam z nich jakąś substancję, a potem pan profesor nawiał za granicę i trzeba było w pracowni zagospodarować parę osób i mnie wziął do siebie, na szczęście, człowiek który był zainteresowany biofizyką, czyli mechanizmami fizycznymi panującymi między cząsteczkami żywymi. Czyli na przykład wydzielamy komórki z DNA czy RNA lub podobnych związków i patrzymy jak się zachowują w warunkach ściśle invitro, czyli poza organizmem, i to mi się też podobało, więc to był jakiś przypadek. Powiedziano nam potem że obecny profesor przyjmie dwie najmłodsze osoby z pracowni człowieka który uciekł za granicę, a wybrał nas, ponieważ byłyśmy jeszcze niezdemoralizowane i on nas sobie ulepi tak jak chce. I wziął nas we dwie koleżanki co również było przypadkiem. Nigdy nie byłam w sytuacji w której nie wiedziała bym co zrobić dalej, ponieważ to jest tak że czasami przez miesiąc robiłam ten sam zabieg w laboratorium i robi się ten sam pomiar i formalnie to się wydaje nieciekawe, gdyż się robi to samo ale to nie jest praca na poczcie co oznacza, iż w momencie kiedy ja skończę i będę wiedziała że najlepsze są konkretne warunki, to będę wiedziała w jakich warunkach pracować dalej i będę badać coś innego. Jednym słowem cały czas zadaje nawet maluśkie pytania ale one zawsze muszą istnieć co oznacza, iż nie ma dnia pracy w którym nie odpowiadało by się na żadne pytania, a ja uważam że to jest najbardziej fascynujące co można w pracy robić. Ja się nigdy w życiu nie nudziłam, ponieważ zawsze wiedziałam na jakie pytania odpowiadać.

OK: Jaki temat, ze wszystkich pani badań, najbardziej panią zainteresował?

MF: Magdalena Fikus: Więc gdybym dzisiaj zaczynała podobne studia, to wybrałabym medycynę z ukierunkowaniem na medycynę molekularną czyli na naukę, a nie przy łóżku pacjenta. To jest to co by mnie w tej chwili najbardziej interesowało, z drugiej strony można bardzo dużo robić w roślinach i w Polsce na SGGW można dużo rozsądnych rzeczy robić na medycynie w Polsce zaczynają to co ja powiedziałam dopiero rozumieć. Byłam w tym roku na takiej konferencji i miałam wykład o odwadze badawczej, gdzie trzeba być odważnym, a gdzie się jest tylko głupim jak się czegoś podejmuje, ale przedtem były też takie opowieści ludzi którzy zrobili doktoraty czy habilitacje i już na warszawskiej medycynie używa się tych wszystkich metod inżynierii genetycznej, biologii molekularnej, są dobrze wyposażone te studia medyczne i mają dużo kontaktów zarówno zagranicznych jak i polskich, a w tej chwili genetyka molekularna niemożliwa bez skomplikowanej aparatury oraz bez współpracy z informatykami, bo wszystkie dane muszą być przez nich opracowane.

OK: Co panią skłoniło do organizowania festiwalu nauki?

MF: Ja całe życie lubiłam mówić o nauce, co mam nadzieję było widać, więc przekazywać wiedzę zawsze lubiłam i przez wiele lat będąc jeszcze aktywnym naukowcem szukałam gdzie można coś uprościć i opowiedzieć. I wówczas mój szef pojechał do Edynburga, a to był rok 1986. W tamtym czasie odbywał się tam festiwal, a profesor zwołał paru sobie znanych fizyków, chemików, mnie i zapytał czy my byśmy czegoś podobnego nie chcieli zrobić w Polsce. Ja pomyślałam, że zajęłabym się tą organizacją gdyż wydawało mi się, iż trzeba ludziom wytłumaczyć naukę i zachęcić do niej, a znalazła się grupa ludzi, która chciała się o tym co robią naukowcy dowiedzieć oraz trzeba im to wytłumaczyć i wyjaśnić dlaczego się to robi i to jest dla mnie wielka radość gdy słyszę pytania o to czemu poświęciłam swoje życie i co z tego wynikło.

OK: Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Ola Kozerska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *